poniedziałek, 12 listopada 2018

Feta zapiekana z pomidorami i szpinakiem

Czy Wy też obsesyjnie tęsknicie za smakiem dobrego pomidora? Ja ostatnio wpadłam w małą obsesję. Zdałam sobie sprawę, że minie sporo czasu, nim zjem naprawdę pysznego i soczystego pomidora. To nie napawa radością. Chciałabym przestać myśleć o lecie, słońcu i wysokich temperaturach. Ale nie potrafię. Obiecałam sobie, że nigdy nie będę już narzekać, że jest mi za ciepło. W związku z tą tęsknotą postanowiłam przygotować coś, co przynajmniej częściowo mnie zadowoli. I udało się. Przypomniałam sobie, że jadłam podobne danie w jednym z najbardziej niesamowitych miejsc. W zeszłym roku, bawiliśmy się na wakacjach na greckiej wyspie Samos (której odwiedzenie bardzo zresztą polecam). Jak zawsze staraliśmy się odwiedzić każdy możliwy kąt. Trafiliśmy do pewnego niezwykłego miejsca. Do restauracji, która na długo pozostanie w naszej pamięci. Cóż z tego, że właściciel nie mówił ani słowa po angielsku, a jego córka słabo.  Cóż z tego, że byliśmy tam jedynymi turystami, to było akurat ekstra. Cóż z tego, że menu było głównie po grecku. Atmosfera tego miejsca była niezwykła. Zostaliśmy bardzo wylewnie przywitani, poczęstowani lokalnymi przekąskami, a różnice kulturowe czy inny język przestały mieć znaczenie. Właściciel przysiadał się do swoich gości, dyskutował, mieliśmy wrażenie, że jesteśmy częścią tamtej społeczności. Czuć było tą rodzinną atmosferę, zamiłowanie do dobrego jedzenia i potrzebę spędzania czasu razem z przyjaciółmi. Wszystko było idealnie! To właśnie tam, zjadłam pierwszy raz zapiekaną fetę z pomidorami. Postanowiłam odtworzyć przepis, trochę przy nim pomajstrować, i choć na chwilę przenieść się w te ciepłe i smaczne rejony. Wiem, że feta głównie kojarzy się z sałatką grecką, ale myślę, że wersja zapiekana pozytywnie Was zaskoczy. Właściwie to danie jest bardzo uniwersalne. Może wystąpić w roli śniadania, co powiecie na wbicie jajka na fetę? Świetnie sprawdzi się jako przekąska, lub tak jak w moim przypadku jako ciepła kolacja.  





















Składniki:
dwie duże garście szpinaku
puszka pomidorów lub 4 świeże pomidory (pozbaw je skóry)
ser feta
łyżka śmietany
czosnek- drobno posiekany
pieprz
sól
chili w płatkach
łyżeczka masła
pestki z dyni

Wykonywanie:
Szpinak umyj, wrzuć na patelnię i dodaj masło. Gdy woda odparuje, a szpinak zmniejszy objętość dodaj czosnek i śmietanę. Wymieszaj całość. Przyłóż do małego naczynia żaroodpornego. Na tą samą patelnię wrzuć pomidory. Jeśli używasz całych poczekaj aż się rozpadną. Te z puszki wystarczy podgrzać tylko chwilę. Przypraw solą i pieprzem. Wymieszaj i przełóż na szpinak. Fetę pokrój w ok plastry i ułóż na pomidorach. Posyp płatkami chili. Wstaw do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni i piecz przez 15 minut. Po lekkim wystudzeniu posyp pestkami dyni, jeśli lubisz.

Smacznego!

niedziela, 4 listopada 2018

Kanapka z masłem orzechowym, jabłkiem i granatem

Nie było mnie tutaj tak dawno, że naprawdę nie wiem od czego zacząć. W skrócie napiszę tylko, że w ciągu dwóch miesięcy zdarzyło się tyle, i tyle dla siebie zrobiłam, że chyba w ciągu ostatnich 5 lat nie miałam takiego szaleństwa. Postanowiłam pobyć trochę egoistką i w końcu zrobić kilka rzeczy dla siebie, takich na które zawsze brakowało czasu, odwagi i śmiałości. Teraz w końcu jest tak jak powinno, choć musiałam to ogarnąć. Spełnianie marzeń czasami bywa trudne. Ale to przecież zmiany na lepsze! Nadal biegam, nadal joguję i nadal jem. Jedyne co się zmieniło to to, że trochę musiałam zmienić dietę ze względu na hiperinsulinemię i insulinooporność. Niby pestka, niby nic, bo przecież zawsze jadłam zdrowo, ale jednak trochę mnie to przerosło i musiałam ogarnąć także i ten temat. 
Dzisiaj na dobry początek postanowiłam zebrać się i w końcu sfotografować to co jem. Dziś padło na kanapkę na słodko. Uwielbiam masło orzechowe w połączeniu z bananem, ale jak wiemy z jabłkiem też mu po drodze. Całość posypałam kawałkami surowego kakao, wiórkami kokosowymi i granatem. Pycha!





















Składniki:
2 kromki ciemnego dobrego pieczywa
masło orzechowe
pół jabłka
kakao (surowe w kawałkach- można zetrzeć gorzką czekoladę)
wiórki kokosowe
ziarenka granatu

Wykonywanie:
Z chleba zrób tosty. Każdą kromkę posmaruj masłem orzechowym. Na nie połóż pokrojone w plasterki jabłko. Posyp kakao, wiórkami i ziarnami granatu.

Smacznego!

wtorek, 21 sierpnia 2018

Chłodnik z pomidorów, papryki, ogórka i serem bałkańskim

Nie muszę pisać o tym, że kocham gotować i jeść. Ale oprócz tego, uwielbiam jeść posiłki ze swoimi przyjaciółmi. I wcale nie muszą to być posiłki w stylu restauracyjnym. Często wybieramy coś prostego i szybkiego, ale smacznego. Bardzo lubię podawać np. foccacię z ziołami, a do niej pyszną grecką oliwę. Każdy urywa kawałek dla siebie, polewa oliwą i jest idealnie. Wspólnie komentujemy, śmiejemy się, ktoś rozlewa oliwę, inny pyta o przepis, komuś przypomina się, że kiedyś robił coś podobnego albo o czym takim słyszał. Toczą się zwykłe codzienne rozmowy. Próbujemy, uczymy się od siebie nowych smaków, nikt niczego nie udaje, każdy jest sobą. Lubię ten moment. Wspólne posiłki zbliżają ludzi, podobnie jak wspólne gotowanie. A teraz zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie dojrzewające w macedońskim słońcu pomidory. Obłędnie pachną i mają niesamowity kolor. Wszystko co z nich powstanie, jest pyszne, to oczywiste. Podczas wakacji, cała nasza ośmioosobowa ekipa zabrała się do przygotowania tego chłodnika. Chodził nam po głowach od czasu, kiedy spróbowaliśmy tamtejszych pomidorów. Każdy włożył w niego część siebie. To musiało się udać! Do tego ser macedoński i salsa z warzyw. Czy istnieje coś lepszego? Na pewno. Ale dla nas w tamtym momencie, na wielkim tarasie z widokiem na jezioro ochrydzkie, nic lepszego nie istniało. To było najlepsze co mogło powstać.  




















Składniki:
1 kg pomidorów
1 mały pomidor
2 duże cebule
2 papryki (dowolne)
2 ząbki czosnku
sól
pieprz
chili
1/3 szklanki oliwy
2 plastry ciabatty lub bagietki

salsa
ogórek zielony
1 ostra papryczka
1 słodka papryka

ser bałkański/ feta

Wykonywanie: 
Wszystkie składniki na chłodnik dobrze zmiksuj. Dopraw do smaku solą i pieprzem. Przygotuj salsę. Ogórka i papryki pokrój w mała kostkę, a ser pokrusz. Zmiksowaną zupę wstaw do lodówki, musi być porządnie schłodzony. Gdy już będzie gotowy do jedzenia, przelej porcję chłodnika na talerz i posyp ogórkiem, paprykami i serem. Jeśli masz ochotę skrop oliwą i posyp płatkami chili.

Smacznego!

poniedziałek, 20 sierpnia 2018

Prosta sałatka z arbuza, sera bałkańskiego z oliwą i suszonymi płatkami chili

Jeśli zdarza Wam się wpadać na mojego facebook'a to wiecie, że ostatnio sporo się tam działo. Tutaj, to oczywiste mniej, bo nie miałam czasu na umieszczanie przepisów. Przez ponad dwa tygodnie bujaliśmy się trochę tu i tam. Głównym celem była Macedonia i miasto Ochryd, ale udało nam się zobaczyć także Albanię i spełnić nasze marzenie, które mieliśmy od dawna, odwiedzić Meteory. Było niesamowicie. Nie pytajcie ile ton pomidorów i arbuzów zjedliśmy. Owoce i warzywa w Macedonii są doskonałe, a targ w Ochrydzie to miejsce które będę wspominać z sentymentem. Uśmiechnięci ludzie sprzedają świeże i pyszne produkty. Mogłam tam chodzić, wybierać i po prostu chłonąć atmosferę tego miejsca. Robert Makłowicz powiedział w jednym ze swoich programów, że jeśli nie jadło się macedońskich pomidorów nie wiemy jak powinny smakować. Podeszłam do tego dość sceptycznie, dopóki ich nie spróbowałam. Pyszne, soczyste, a sok cieknący po brodzie i rękach nie robił na nas żadnego wrażenia. Zjadaliśmy ilości hurtowe. Z arbuzami było podobnie, mimo, że za nimi nie przepadam. Tamtejsze jednak były słodkie i pyszne aż chciało się je jeść! Najczęściej przygotowywaliśmy taką sałatkę na śniadanie. Jest prosta, ale niesamowicie smaczna. Zamiast sera bałkańskiego można użyć dobrej jakości fety. Długo będę wspominać nasze śniadania w najlepszym towarzystwie na tarasie z widokiem na góry, jezioro i miasto Ochryd. A tymczasem pędzę skonstruować sobie taką sałatkę. 




















Składniki:
nie podaję dokładnych proporcji, to nie jest tego typu przepis:)

arbuz
ser bałkański (np. z mleka koziego) lub feta
oliwa dobrej jakości
suszona papryczka chili/ płatki chili

Wykonywanie:
Arbuza pokrój w kawałki i przełóż do miski. Wkrusz fetę, polej oliwą i posyp papryczką chili. Delikatnie wymieszaj. Nic prostszego:)

Smacznego!

poniedziałek, 30 lipca 2018

Pełnoziarnista focaccia w wersji słodkiej z brzoskwiniami

Jak pisałam w poprzednim poście, mamy atak brzoskwiń z działki. A ponieważ będąc na Malcie, poczułam z jakiegoś powodu chęć na włoską focaccie, postanowiłam połączyć te dwie rzeczy. Bardzo lubię ją za to, że jest tak cudownie uniwersalna. Znakomita z solą morską i oliwkami lub ziołami i czosnkiem, zanurzana w oliwie. Albo jeśli ktoś woli, w wersji słodkiej. Użyłam tym razem mąki pełnoziarnistej na pół z mąką pszenną. Ale jeśli dla kogoś jest to "za zdrowe" możecie użyć tylko mąki pszennej. Jednak zmiana mąki zarówno focacci jak i nam wyszło to na dobre. Wstyd się przyznać, ale wsunęliśmy prawie całą na śniadanie popijając kakao. 





















Składniki:
250 g mąki pszennej pełnoziarnistej
250 g mąki pszennej
łyżeczka soli
łyżeczka cukru
30 g świeżych drożdży
ok 300 ml ciepłej wody
brzoskwinie- pokrojone w plasterki
cukier trzcinowy

Wykonywanie:
Drożdże rozkrusz w miseczce i posyp cukrem. Dolej pół szklanki ciepłej wody, wymieszaj i odstaw do wyrośnięcia na 15 minut, aż zacznie bąbelkować. W dużej misce połącz obie mąki dodaj sól i resztę wody. Na końcu dodaj wyrośnięty zaczyn. Wyrabiaj ręcznie lub za pomocą miksera aż ciasto będzie gładkie i elastyczne. Odstaw w ciepłe do wyrośnięcia na ok godzinę. Po tym czasie wyłóż ciasto na małej blaszce i ułóż brzoskwinie. Odstaw w ciepłe miejsce jeszcze na ok 20 minut. Rozgrzej piekarnik do 180 stopni i wstaw wyrośniętą focaccię. Piecz ją ok 25-35 minut. 

Smacznego!

piątek, 27 lipca 2018

Koktajl Bellini

Ledwie wróciliśmy z Malty, a już przywitała mnie tona brzoskwiń. Ponieważ mam taką dziwną przypadłość, że nie toleruję brzoskwiń w postaci przerobionej (soki, dżemy, brzoskwinie w puszce) wiedziałam, że muszę je wykorzystać natychmiast. Lubię je świeże i koniec kropka. Ponieważ ostatnio przerasta mnie ciągłe pakowanie i rozpakowywanie toreb, przygotowałam coś, co pomoże mi w zrelaksowaniu się po tym żmudnym zajęciu. Nie narzekam absolutnie, bo pakowanie oznacza wakacje i to jest cudowne, ale każdy ma jakąś rzecz której szczerze nienawidzi, a u mnie jest to właśnie rozpakowywanie. Dobija mnie widok rozwalonych rzeczy, dlatego nie ważne o której wracam, przynajmniej częściowo muszę coś ogarnąć. Z Malty wróciliśmy do domu o 3 w nocy i mimo to, rozpakowałam jedną torbę wmawiając sobie, że przecież robię to, żeby mieć jutro miej roboty. Ale tak naprawdę to prawdziwy objaw szaleństwa. Taki mały bzik z którego zdaje sobie sprawę, i wiem że nie jest to normalne. Akceptuję swoje dziwne przypadłości i nawet nie walczę z wiatrakami. Tylko, że kiedy w końcu wszystko ogarnęłam uznałam, że to robota głupiego, bo w przyszłym tygodniu znowu będę wyciągać te wszystkie graty i pakować się od nowa.
Zanim przejdę do przepisu muszę się do czegoś przyznać. Uwielbiam Prosecco. To taka moja mała, kolejna słabość. To taki rodzaj alkoholu, który bardzo lubię mieć w zapasie. Dlatego kiedy dostałam brzoskwinie, natychmiast pomyślałam o Bellini. A cóż to takiego? To mieszanka Prosecco z musem brzoskwiniowym. Wywodzi się z Włoch, a konkretnie z Wenecji. Jest śmiesznie prosty do wykonania i zabójczo pyszny. Powinien być dobrze schłodzony przed podaniem. Idealny na ciepły, letni wieczór.


























Składniki:
2 małe lub jedna duża brzoskwinia
350 ml schłodzonego Prosecco

Wykonywanie:
Prościej być nie może. Usuń pestki z brzoskwiń i zmiksuj je na gładki mus. Nie trzeba ich obierać. Mus można przetrzeć przez sitko, żeby był bardziej aksamitny. Ja z tego zrezygnowałam. Lubię drobne kawałki owoców. Do musi dolej Prosecco i delikatnie wymieszaj. Podawaj dobrze schłodzone.

Smacznego!

czwartek, 26 lipca 2018

Beza z bitą śmietaną i owocami

Moje urodziny bez bezy? Niemożliwe! Ponieważ ostatnio mam fazę na bezę, było sprawą oczywistą co pojawi się w charakterze toru na moje urodziny. Ten przepis musiał jednak poczekać na swoją kolej, bo urodziny miałam miesiąc temu. Zaraz później rozpoczęliśmy podróżniczy maraton, a ja w kwestii blogowej totalnie się zapuściłam. Najpierw szybka wizyta we Lwowie, przepakowanie wakacje we Władku, kolejne przepakowanie i spontaniczny wypad na kilka dni na Maltę. Ogarnianie prania było sprawą priorytetową i mimo, że gotowałam i nawet fotografowałam te wszystkie pyszności, które robiłam, problemem był brak czasu żeby przepisy pojawiały się na blogu. Mam potworne zaległości i nie wiem jak się do tego wszystkiego zabrać. Podobno najlepiej od początku, dlatego przyszedł czas na przepis, który od dawna stoi w kolejce, i zdążył przepuścić kilka innych. 
Jeśli obawiacie się przygotowania bezy, nie martwcie się, to tylko wygląda na trudne. Nie jestem wybitnym cukiernikiem, a skoro mnie się udało, to nie widzę powodu dla którego Wam by nie wyszło. Trzeba pamiętać o kilku zasadach i po prostu ją zrobić. Beza jest niezwykle efektownym deserem i jest idealna w okresie letnim, kiedy możemy dodać do niej wszystkie fantastyczne owoce. Najlepsza jest z kwaśnymi owocami, wtedy smaki idealnie się równoważą. Dla mnie najlepsza jest beza chrupiąca na zewnątrz i lekko miękka, ciągnąca się w środku. Ta była dokładnie taka, jaką lubię. To co, zabieracie się za ubijacie białek?





















Składniki:
4 duże białka- najlepiej w temperaturze pokojowej
200 g drobnego cukru
szczypta soli

śmietana 30 %- ok szklanki
ulubione owoce

Wykonywanie:
Przelej białka do miski i zacznij ubijać. Gdy lekko się spienią dodaj sól. Ubijaj na wysokich obrotach, do momentu gdy będą już lekko ubite wsypuj bardzo wolno, po łyżeczce cukier. Na tym etapie trzeba uważać, żeby nie "przebić" białek. Dlatego cukier zaczynam dodawać jak tylko białka zaczynają zwiększać objętość. Ubijaj do momentu gdy masa będzie sztywna i lśniąca. Jeśli białka zaczną podchodzić płynem i wyglądają na zważone, niestety trzeba je wyrzucić i zacząć cały proces od nowa. Masę przełożyć na blachę, wyłożoną matą do pieczenia. Piecz ok 45- 60 minut z termoobiegiem w temperaturze 140 stopni. Po upieczeniu pozostawić do wystygnięcia w piekarniku z uchylonymi drzwiczkami.
Gdy beza porządnie ostygnie, przełóż ją delikatnie na paterę. Ubij śmietanę i rozsmaruj ja delikatnie na bezie. Udekoruj owocami. Do momentu podania przechowuj w lodówce.

Smacznego!

środa, 25 lipca 2018

Kanapka z masłem orzechowym, owocami i syropem klonowym

Nie zdążyłam porządnie rozpakować się po wakacjach we Władysławowie, a już pakowałam się na kolejny wyjazd. Tym razem na Maltę. Lubię ten wakacyjny stan. Jeśli chodzi o nasze wakacje nad polskim morzem... cóż podziwiam tych, którzy jeżdżą tam co rok. Jeśli miałabym w jakikolwiek sposób podsumować te wakacje, to muszę powiedzieć, że wiele oczekiwałam po tym wyjeździe. Nie liczyłam na ciepłe morze czy słoneczną pogodę, była to pewnego rodzaju podróż sentymentalna. Kiedy byłam dzieckiem, jeździłam z rodzicami nad polskie morze. We Władku bywaliśmy najczęściej. Chciałam więc odwiedzić stare kąty, zobaczyć jak zmieniło się miasto i co teraz ma do zaoferowania. Muszę uczciwie przyznać, że polskie morze ma swój klimat. Codziennie przez tydzień budziłam się o 5 rano i szłam biegać wzdłuż plaży. To niesamowity widok i uczucie kiedy z jednej strony otacza Was zimne, surowe morze, a z drugiej klify. Pusta plaża potęgowała uczucie wolności. Polecam takie poranki każdemu. I takim wakacjom nad polskim morzem mówię zdecydowane tysiąc razy tak. Ale żeby nie było tak kolorowo, wciąż szukam odpowiedzi na pytanie, dlaczego ludzie kochają te budy z żarciem i milionem durnostojek? Łażenie wśród tych samych stoisk przez 2 tygodnie? To jest ten wakacyjny klimat? Temu zdecydowanie mówię nie. Ale nie muszę tego ani  rozumieć ani lubić. Każdy spędza urlop jak mu się podoba, więc szukaliśmy spokojnych miejsc, a plaże odwiedzaliśmy rano lub o zachodzie słońca, wtedy było przyjemnie, pusto i można było w spokoju podziwiać morze. Reasumując, miło było zobaczyć Władka po 14 latach. Po powrocie zachciało mi się czegoś słodkiego. Wiem, że połączenie banana i masła orzechowego jest stare jak świat i wszyscy je znają. Nie odkryłam Ameryki. Ale ostatnio kombinowałam na co mam ochotę na śniadanie i przypominałam sobie o tym połączeniu. Dodałam maliny, borówki i polałam kanapkę syropem klonowym i muszę Wam powiedzieć, że jest znakomicie. Uwielbiam kanapki z owocami, a tą pokochałam do tego stopnia, że mogłabym ją jeść bez przerwy.

Po kilka innych inspiracji na słodkie kanapki zapraszam tutaj




















Składniki:
(na dwie kanapki)
dwie kromki chleba - u mnie żytni
masło orzechowe dobrej jakości
banan
maliny
borówki
syrop klonowy

Wykonanie:
Nic Was tu nie zaskoczy. Kanapki posmaruj masłem orzechowym. Pokrój banana w plastry i ułóż na kanapce. Dodaj maliny i borówki. Polej syropem klonowym.

Smacznego!

środa, 18 lipca 2018

Deserowa kasza manna z owocami, syropem klonowym i karobem

Nie mieliśmy zbyt wielu słonecznych dni podczas wakacji nad morzem, dlatego brakuje nam słońca. Na pogodę za oknem nie ma co liczyć, nie rozpieszcza nas, więc rozpieszczamy się sami. Pyszna kasza manna do tego ulubione owoce, odrobina karobu i syropu klonowego. Oszaleliśmy na jej punkcie. Możecie dodać swoje ulubione owoce, dżem lub to, na co akurat macie ochotę. Ja dodałam wiórki kokosowe i ziarna kakao. Najlepszy początek dnia!








Składniki:
2 szklanki mleka
ok 4 płaskie łyżki kaszy manny
1 żółtko
łyżeczka cukru do żółtka (użyłam cukru kokosowego)
ulubione dodatki: u nas wiórki kokosowe, orzechy pekan, borówki, maliny, banany
syrop klonowy
karob

Wykonanie:
Mleko zagotuj i wsyp kaszę. Możesz wsypać jej więcej lub mniej w zależności od tego jaką konsystencję lubisz. Dodaj masło i wymieszaj. Gotuj aż kasza napęcznieje. Jeśli jest zbyt gęsta dolej więcej mleka. Z żółtek i cukru zrób kogel mogel. Stopniowo dodawaj je do kaszy i mieszaj energicznie. Gotuj przez chwilę. Polej syropem klonowym, karobem i podawaj z owocami. Świetnie smakuje na ciepło, ale w wersji na zimno też jest niezła.

Smacznego!

poniedziałek, 9 lipca 2018

Omlet z boczniakami i groszkiem

Kiedy publikuję ten post, najprawdopodobniej siedzę na plaży nad naszym, kochanym, polskim morzem, i zastanawiam się dlaczego miałam tak genialny pomysł. No ok... to był mój wymysł, bo chciałam odwiedzić stare kąty, więc nie mam na kogo zrzucać winy, mam tylko nadzieję, że przeżyję te parawany i cały ten nadmorski klimat.. No dobrze koniec żartów, trzeba przejść do rzeczy ważnych. Czyli jedzenie.. Lubicie boczniaki? Ja uwielbiam! A grillowane nie mają sobie równych. Tym razem przygotowałam omlet i dodałam do niego boczniaki własnie i groszek (miejcie litość i nie używajcie groszku z puszki..). Kocham takie proste i smaczne śniadanie. A Wy?






















Składniki:
3 jajka
pół szklani groszku mrożonego (trzeba go rozmrozić)
3-4 boczniaki
sól
pieprz
chili w płatkach
olej do smażenia- u mnie ryżowy

Wykonywanie:
Jajka rozbij do miseczki. Przypraw solą, pieprzem i chili. Boczniki pokrój w paski i podsmaż prze chwilę na patelni z odrobiną oleju. Gdy lekko się przysmażą dodaj groszek. Wymieszaj i wlej jajka. Drewnianą łopatką zgarniaj ścinające się jajka do środka, tak aby nie ścięta masa spływała na brzegi i się smażyła. Ja preferuję omlety smażone z obu stron, dlatego jeśli dół jest już odpowiednio ścięty, przykrywam patelnię talerzem, przewracam ją (wtedy omlet spada na talerz) i zsuwam powoli nieupieczoną część na patelnię i smażę dosłownie minutę. Możecie omlet smażyć tylko z jednej strony- kwestia gustu. Po usmażeniu posyp płatkami chili.

Smacznego!

piątek, 6 lipca 2018

7 ulubionych koktajli

Kiedyś moje poranki były bardzo nerwowe. Nie byłam rannym ptaszkiem i raczej należałam do tej grupy osób, która zamiast wstać o określonej godzinie, przestawia budzik o kolejne 5 minut. Pobudka o 6 rano, to był istny koszmar. Wybór kubka na herbatę wprawiał mnie w podły nastrój, nie mówiąc już o tym, że zmuszałam się do jedzenia śniadania, bo przecież nie mogę wyjść z domu bez zjedzenia choćby czegoś drobnego. To potęgowało tylko uczucie przygnębienia. Takie poranki były męczące. Któregoś dnia postanowiłam, że trzeba coś ze sobą zrobić. Zaczęłam od prostej rzeczy. Zamiast ćwiczyć wieczorem, zaczęłam ćwiczyć rano. To zrewolucjonizowało moje poranki. Jeśli chciałam ćwiczyć, to musiałam wstać wcześniej. Bez marudzenia, bez nerwów. Wyrobiłam w sobie kilka nawyków i pewne czynności stały się rutyną. Czy było łatwo? Pewnie nie, ale nawet tego teraz nie pamiętam. Dziś to rutyna. Wszyscy wiemy, że każde dziecko lubi rutynę. Zapewnia im bezpieczeństwo. I mimo tego, że nie jestem już dzieckiem,  wychodzi na to, że w kwestii poranka, jestem jak noworodek. Teraz wstaję o 5:20, zwykle kilka minut przed budzikiem. Piję swoje ziółka, ćwiczę jogę, a ponieważ mój żołądek rano nadal nie jest skory do wszelkiego rodzaju konsumpcji, wypijam koktajl. Mój m. podpina się pod nie, i wszyscy są zadowoleni. W końcu osiągnęłam swój rytm. I cóż z tego, że zajęło mi to trochę czasu, liczy się tylko i wyłącznie efekt.
Jeśli chodzi o koktajle, to mieszam co się da z czym się da. Jedne kombinacje są bardziej szczęśliwe, inne nieco mniej. Do każdego koktajlu dodaję coś ekstra np. macę, nasiona konopi (moje koleżanki z pracy twierdzą, że to dzięki im mam taki dobry humor :D), chia, baobab, surowe kakao, spirulinę czy chlorellę. Pełna dowolność. Nie ważne czy poranki są u Was ciężkie czy też nie, ja nie wyobrażam sobie poranka bez koktajlu, wprowadza mnie w idealny nastrój, i bardzo je Wam polecam.

1. Esencja Karaibów


























To nadal mój ulubiony koktajl. Taka moja entuzjastyczna propozycja i wyrażenie tęsknoty za miejscem, które jest rajem na ziemi. Za każdym razem jak piję ten koktajl myślami przenoszę się do tych cudownych wakacji.


2. Koktajl z lnem, pastą z orzechów i karobem


























Bardzo lubię karob. I najbardziej lubię go w postaci płynnej melasy. Dodaję go najczęściej po prostu do ciepłego mleka. Choć ma wiele innych zastosowań. Kiedyś dodałam go do koktajlu i to był strzał w dziesiątkę.


3. Koktajl z truskawkami, malinami i płatkami owsianymi




















Jak pisałam wyżej, rano nie jestem w stanie przełknąć niczego porządnego. A niestety, muszę. Dlatego bardzo lubię dodawać do koktajlu płatki owsiane. Koktajl staje się bardziej sycący.


4. Koktajl mocy- papaja, mango, sok z pokrzywy



























Bardzo lubię połączenie smaków w tym koktajlu. Kiedy nie mam soku z pokrzywy, dodaję coś innego. Najbardziej lubię połączenie papai, mango i bananów- egzotyczne i pyszne!


5. Koktajl z awokado





















Ten koktajl to nasz hit. Kilka lat temu zwiedzaliśmy Maroko i właśnie tam piłam go po raz pierwszy. Tylko awokado i mleko, bez banana. Po latach, podczas rejsu po Wyspach Kanaryjskich, wróciliśmy do Agadiru na ten właśnie koktajl i muszę Wam powiedzieć, że smakował dokładnie tam samo dobrze, jak pamiętaliśmy.

6. Koktajl z jarmużu, kiwi i zielonego jęczmienia


























Wiem, że dla niektórych jarmuż i zielony jęczmień brzmią zdecydowanie za bardzo zdrowo, ale warto się przekonać i spróbować.


7. Koktajl truskawkowy z kaszą jaglaną




















Kocham truskawki najbardziej na świecie. Nic więc dziwnego, że lądują w koktajlach. Tutaj z dodatkiem ugotowanej kaszy jaglanej. Idealne!


Smacznego!

środa, 4 lipca 2018

Szybka sałatka z truskawkami, szpinakiem i szynką szwarcwaldzką

Cały rok tęsknię za truskawkami, a kiedy wreszcie się pojawiają nie jem właściwie nic innego. Dodaję je do koktajli, wody, owsianek i kasz, a najlepszym obiadem w tym okresie jest ryż na mleku z truskawkami, kremówką i odrobiną cukru kokosowego. To jest istne niebo! Czasem coś mnie najdzie i wykombinuję np. taką sałatkę. Lubię ją, bo jest szybka, smaczna i dość nietypowa. I jest w niej wszystko co lubię. Chlust octu balsamicznego połączonego z syropem z granatów dopełnia całości... 






















Składniki:
2 garście świeżego szpinaku
kilka plastrów szynki szwarcwaldzkiej
garść truskawek
oliwa
gęsty ocet balsamiczny
syrop z granatów- można pominąć

Wykonywanie:
Szpinak umyj i rozłóż na talerzu lub półmisku na którym chcesz podać sałatkę. Szynkę pokrój w mniejsze kawałki i rozłóż ja na szpinaku. Truskawki umyj i pokrój w plastry, a szynkę w mniejsze kawałki. Ułóż wszystko na szpinaku. Wymieszaj oliwę, ocet balsamiczny i syrop z granatów i tuż przed podaniem skrop sałatkę.

Smacznego!

wtorek, 3 lipca 2018

Błota Mississippi z truskawkami

Myślałam, że wraz z nadejściem wakacji będę miała więcej czasu na blogowanie. Tymczasem okazało się, że jak zwykle dzieje się coś, muszę być gdzieś i.... czasu brak. Ten przepis musiał czekać 2 tygodnie zanim nadeszła jego kolej. A przyczyna była bardzo prosta. Zrobiliśmy sobie mały wypad do Lwowa. O tym jak urzekło mnie to miasto, chciałabym napisać w innym poście, ale teraz wspomnę tylko o tym, że jeśli macie kilka dni urlopu, to naprawdę nie ma się nad czym zastanawiać. Lwów skradł nasze serca, nie tylko pod kątem tego, że jest to niesamowicie klimatyczne miasto, ale przede wszystkim dlatego, że w ciągu kilku dni zjadłam tyle, że nie byłam w stanie się ruszać. Poważnie. A wszystko było po prostu genialne!
Wracając do ciasta. Robiłam je pierwszy raz dawno temu, na urodziny mojego męża i pamiętam, że okazało się hitem. Moje koleżanki długo je wspominały. Tym razem pokombinowałam i dodałam do niego truskawki i uważam, że lepiej być nie może... No ewentualnie rozważyłabym wykorzystanie malin. Nie jestem entuzjastką pieczenia ciast, ale to jest absolutnie doskonałe i warto je zrobić. Jeśli lubicie czekoladę, koniecznie musicie wypróbować! 





















Składniki:
na ciasto:
225 g mąki pszennej
2 łyżki ciemnego kakao
150 g masła
2 łyżki drobnego cukru
1-2 łyżki zimnej wody

nadzienie:
175 g masła
350 g cukru trzcinowego
3 jajka
4 łyżki ciemnego kakao
150 g gorzkiej czekolady (dobrej jakości)
300 ml śmietany kremówki
truskawki

Wykonywanie:
Mąkę i kakao przesiej do miski. Dodaj masło i rozetrzyj je z mąką. Wysp cukier i zimna wodę. Ugnieć ciasto do momentu aż składniki się połączą, ale niezbyt długo. Zwiń w folię spożywczą i włóż do lodówki na ok 15 minut.  Po tym czasie rozwałkuj ciasto i przełóż na blachę do pieczenia tarty. Przykryj pergaminem i wysp suchą fasolę, piecz przez 15 minut w piekarniku rozgrzanym do 190 stopni. Następnie usuń fasolę i piecz jeszcze przez 10 minut w temp. 160 stopni. 
Przygotuj nadzienie. Masło utrzyj z cukrem i stopniowo dodawaj jajka i kakao. Stop czekoladę, a gdy lekko przestygnie (tak, żeby nie wylądować z czekoladową jajecznicą) dodaj ją do masy jajecznej. Wszystko ubijaj aż składniki się połączą. Przelej masę na spód i wstaw do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni i piecz jeszcze przez 30 minut. Do momentu aż nadzienie się zetnie. Gdy tarta całkiem się wystudzi, ułóż na niej pokrojone truskawki. Ubij kremówkę i ułóż na truskawkach. Ozdób kawałkami czekolady. Przed podaniem przechowuj w lodówce.

Smacznego!

sobota, 16 czerwca 2018

Domowa mleczna kanapka

Jeśli nie macie w domu małego alergika, to dziękujcie za to każdego dnia. Nasze dziecię uczulone jest na konserwanty i czasem muszę nieźle kombinować nad tym, żeby coś mu przygotować. Pokus jest wiele i czają się wszędzie. Czasem pozwalamy sobie na drobne szaleństwa, ale dzieje się to rzadko. Zawsze później odchorujemy. Ostatnio mój syn przyszedł z przedszkola i zapytał czy mógłby zjeść mleczną kanapkę, kolega miał taką w szkole. Wiecie, w takich chwilach moje serce rozrywa się na milion kawałków, bo podziwiam go za to, że mimo tego, że jest dzieckiem zachowuje się bardzo dojrzale i najpierw pyta czy coś może zjeść. Mógłby przecież wsunąć tą kanapkę i nic nie powiedzieć. Jest bardzo świadomy tego co się z nim dzieje. Postanowiłam kupić mu to małe dziadostwo. Nie musieliśmy czekać zbyt długo na efekty alergii, jednak kanapka zasmakowała. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko zakasać rękawy i przygotować zdrowszą wersję. I oto jest. Przeszła kontrolę jakości i smaku, czytaj nasze dziecko było zachwycone, dlatego z czystym sercem polecam ją wszystkim, nie tylko małym alergikom. Może nie smakuje identycznie jak wersja ze sklepu, bo jest bardziej czekoladowa, ale naszym zdaniem jest świetna!






















Składniki:
4 duże jajka (osobno białka i żółtka)
100 g cukru
50 g ciemnego kakao

Krem:
szklanka śmietany 36%
cukier puder wg gustu

Wykonywanie:
Ubij białka z 30 g cukru. Resztę cukru ubij z żółtkami. Dodaj delikatnie przesiane kakao. Wymieszaj. Wylej masę na blachę wyłożoną matą do pieczenia i wstaw do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni. Piecz ok 15-20 minut. Wyjmij ciasto i wystudź. Następnie przekrój przekrój na pół. Śmietanę ubij z cukrem i rozłóż na połowie ciasta. Przykryj przekrojoną stroną. Pokrój na mniejsze kawałki. Przechowuj w lodówce.

Smacznego!

środa, 13 czerwca 2018

Śledzie w sosie szczawiowym

Zupa szczawiowa to smak mojego dzieciństwa. Moja babcia robiła mi ją, gdy tylko pojawił się na targu. I w jej wykonaniu do dziś jest najlepsza. Ale szczaw to nie tylko zupa. Wiem, że zabrzmi to dziwnie, ale świetnie sprawdzi się w koktajlu czy sałatce np. śledziowej. Trzeba tylko wyjść z ram kultowej szczawiowej. Jeśli lubicie kulinarne eksperymenty, próbujcie!




















Składniki:
400 g śledzi
3/4 pęczka szczawiu
2 ugotowane jajka
szklanka jogurtu lub śmiatany
sól
pieprz
masło

Wykonywanie:
Śledzie i jajka pokrój w kawałki. Szczaw umyj, pozbaw łodyg i drobno posiekaj. Podsmaż na maśle kilka minut aż straci objętość. Gdy wystygnie wymieszaj z jogurtem lub śmietaną, dopraw solą i pieprzem. Połącz jajka, śledzie i sos szczawiowy. Wymieszaj i odstaw na kilka godzin, żeby smaki się przegryzły. 

Smacznego!

poniedziałek, 11 czerwca 2018

Sałatka z cykorii, jabłka i pomarańczy

Muszę przyznać, że bardzo lubię połączenie słodkich owoców z warzywami. Zwłaszcza w sałatkach. Sezon grillowy w pełni, a że nie mogę już od dawna patrzeć na tony kiełbasy czy karkówki, ostatnio wybrałam się na grilla, uzbrojona w taką oto sałatkę, cukinię faszerowaną serem korycińskim oraz bataty. I na pytanie czy nie jest mi żal, że nie jem mięsa odpowiadam, że w żadnym momencie! Bo i dlaczego, skoro mam takie pyszności, że rozsadza łeb? Serio. Cykoria jest gorzka i żeby się tego pozbyć moczę ją przez jakiś czas i wodzie z solą. Pomaga. Z jabłkiem i pomarańczą stanowi naprawdę ciekawe połączenie. 




















Składniki:
2 główki cykorii
1 duże jabłko
1 pomarańcza
pieprz
oliwa

Wykonywanie:
Cykorie przekrój na pół i zamocz w zimnej wodzie z odrobiną soli. Następnie pokrój ją w plastry. Jabłko i pomarańcze pokrój w kostkę. Wymieszaj wszystkie składniki, skrop oliwą i przypraw pieprzem. Odstaw na godzinę, dzięki temu sok z owoców wymiesza się z oliwą tworząc sos. 

Smacznego!

Granola pekanowa

Przecieram oczy ze zdumienia, i zastanawiam się jak mogłam dopuścić do tego, żeby przez ponad miesiąc nic się tu nie działo. Staram się to sobie wytłumaczyć i myślę, że chyba po prostu potrzebowałam przerwy, dystansu i musiałam uświadomić sobie to, że naprawdę lubię to moje miejsce w internetach. Ok, wiadomości, że powinnam w końcu coś ruszyć w temacie bloga i pytania czy będą kolejne przepisy spowodowały, że zebrałam się szybciej. Złapałam trochę blogowego lenia, ale czas wziąć się do roboty.
Granola to jedno z tych śniadań, które autentycznie uwielbiam. Bo cóż więcej potrzeba jeśli się ma tonę granoli i pyszny jogurt naturalny? Jem takie śniadanie niemal codziennie i nadal je ubóstwiam. Granola pekanowa jest moją ulubioną, i robię ją najczęściej. Kocham pekany i syrop klonowy więc w moim osobistym rankingu to po prostu numer jeden. A jak u Was? Lubicie?  






















Składniki:
1,5 szklanka płatków owsianych
3/4 szklanki orzechów pekan
pół szklanki syropu klonowego
szczypta soli
łyżka oleju kokosowego

Wykonywanie:
Orzechy pekan posiekaj na mniejsze kawałki. Olej kokosowy rozpuść. Wymieszaj wszystkie składniki i wysyp na blaszkę wyłożoną papierem lub matą do pieczenia. Wstaw do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni na ok 15 minut. Nie zostawiaj granoli bez kontroli, zaglądaj do niej żeby się nie przypaliła i przemieszaj ją w połowie pieczenia. Jeśli po 15 minutach nie jest wystarczająco grupka pozostaw ja jeszcze na kilka minut.
Dodawaj do mleka, jogurtu czy muffinek.

Smacznego!

czwartek, 3 maja 2018

Kulki z Oreo

Myślę, że każdy ma w swoim towarzystwie kogoś, kto jest fanem ciastek Oreo. Jeśli tak, to koniecznie musicie przygotować mu takie kulki. Wśród moich znajomych, jest jedna miłośniczka tych ciastek, a że spędziliśmy razem majówkę, postanowiłam zrobić coś ekstra. Trochę się zastanawiałam co przygotować i wtedy z pomocą przyszedł mi mój syn, mówiąc, że przecież ciocia lubi Oreo więc koniecznie muszę coś z ich dodatkiem przygotować. I oto są. Szybkie, pyszne kulki z Oreo. Przyznaję, że nie napracowałam się przy ich robieniu, a zebrały tyle miłych komentarzy, że aż było mi nieswojo. Gdyby wszyscy wiedzieli, jak szybko się je robi, na pewno nie usłyszałabym tylu komplementów.. 





















Składniki:
2 paczki ciastek Oreo (każda po 176 g)
serek naturalny


Wykonywanie:
Ciastka zmiksuj na mąkę. Odłóż garść, a do reszty dodaj serek naturalny. Dodawaj go stopniowo, do momentu, aż masa będzie dawała się łatwo formować w kulki. Obtocz je w pozostawionej wcześniej mące ciasteczkowej. Przechowuj w lodówce, aż do momentu podania. 

Smacznego!

wtorek, 24 kwietnia 2018

Sałatka z grillowanych warzyw

"Grillowane bataty? Nie ma prawdziwego grilla bez kiełbasy!"- takie oto stwierdzenie ostatnio usłyszałam. Dla mnie to dość zabawne, bo nie pamiętam kiedy jadłam grillowaną kiełbasę, a grillujemy tak naprawdę od grudnia. A "prawdziwy grill" obejdzie się bez kiełbachy i nadal będzie miał się świetnie! Uwierzcie mi na słowo. Gdybym grillowała tylko kiełbachę lub mięso przypuszczam, że wszystko przejadłoby mi się natychmiast. A jeśli ktoś ma przekonanie, że grill to tylko mięso, to bardzo mu współczuje.. Serio. Na szczęście dla mnie, zbliża się taki czas, kiedy jest coraz więcej pysznych warzyw, które można wrzucić na ruszt. A to naprawdę dobrze im robi np. cebula i czosnek robią się wręcz słodkie. Ponieważ fanów warzyw z grilla jest coraz więcej przygotowałam taką sałatkę, aby każdy mógł jej skosztować. Dodatkowo upiekłam wspomniane bataty i marchewki w przyprawach ....okazały się hitem tego spotkania. Jeden zero dla mnie:D






















Składniki:
kilka ząbków czosnku
2 małe cebule
szparagi
2 bataty
2 cykorie
sól
pieprz
chili
olej np. ryżowy

rukola

Wykonywanie:
Przygotuj warzywa. Cykorię umyj i rozetnij na pół. Aby pozbyć się goryczy wymocz ją w wodzie z solą i usuń głąb. Bataty obierz i pokrój na kawałki. Pozbądź się zdrewniałej końcówki szparagów. Cebulę obierz i pokrój w ćwiartki. Czosnek pozostaw w łupinie. Wszystkie warzywa wrzuć do miski, dodaj odrobinę oleju, przypraw solą, chili i pieprzem. Wymieszaj dokładnie. Warzywa najlepiej ułóż na tacce do grillowania. Grilluj aż będą miękkie. Na talerzu lub w misce rozsyp rukolę i ułóż na niej wszystkie grillowane warzywa. Możesz skropić oliwą i posypać płatkami chili, ale nie jest to konieczne.

Smacznego!

poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Śniadaniowe ciasteczka marchewkowe

Nie uważacie, że ciasteczka śniadaniowe to szalenie fajny pomysł na drugie śniadanie? Pełne pysznych i zdrowych składników dają mnóstwo energii. Poza tym mają jeszcze kilka zalet. Przygotowuje się je naprawdę bardzo szybko, brudzę tylko jedną miskę, a w oczach kolegów mojego syna jestem rodzicem roku- ciastka na śniadanie? Przecież to obłęd i marzenie! Jak widzicie same plusy. Do roboty!






















Składniki:
1 średnia marchewka
1 średnie jabłko
1 jajko
łyżka mąki kokosowej
łyżka mąki żytnej razowej
2 łyżki oleju o neutralnym smaku i zapachu
pół łyżeczki cynamonu
pół łyżeczki gałki muszkatołowej
pół łyżeczki mielonego imbiru
pół szklanki płatków kokosowych
garść orzechów lub migdałów (wg gustu)

Wykonywanie:
Jabłko i marchewkę obierz i zetrzyj na tarce na drobnych oczkach. Orzechy posiekaj na mniejsze kawałki. Do miski wrzuć wszystkie składniki i wymieszaj dokładnie. Wykładaj łyżeczką na blaszkę wyłożoną matą do pieczenia. Wyszło mi 10 ciasteczek. Wstaw do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni na ok 12 minut. Obserwuj je jednak aby się nie spaliły.

Smacznego!

środa, 18 kwietnia 2018

Komosa ryżowa z porem i jajkiem sadzonym

Teraz przypada taki czas, kiedy najbardziej tęsknię za latem, świeżymi owocami i pysznymi, soczystymi pomidorami. Wiem, że nie powinnam narzekać, że brak mi słońca, w tym roku "gonimy" je bardzo często, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. To nie tak, że nie lubię wiosny, ale fajnie by było nie musieć rano ubierać się w kurtkę, którą po południu trzeba zwijać w kulkę w czasie powrotu z pracy. Dla przypomnienia lata zrobiłam truskawkowy koktajl i mimo tego, że użyłam mrożonych smakował znakomicie. W porze lunchu skonsumowałam taką sałatkę. Uwielbiam podsmażone, zielone części pora. A jajko sadzone idealnie do tego pasuje.























Składniki:
1 por - tylko zielona część
3/4 szklanki komosy ryżowej
1- 2 jajka
sól
pieprz
chili w płatkach
oliwa lub olej- u mnie olej lniany
łyżka masła

Wykonywanie:
Komosę ugotuj wg instrukcji na opakowaniu. Por umyj dokładnie i pokrój w półplastreki. Podsmaż na maśle, a gdy będzie miękki i szklisty dodaj do niego komosę. Wymieszaj i przypraw solą i pieprzem. Przygotuj jajka sadzone na osobnej patelni i ułóż je na komosie. Przypraw solą i chili. Skrop olejem lub oliwą. Smacznego!

poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Żytnie muffiny czekoladowe

Właśnie odkryłam, że ostatnio post umieściłam prawie miesiąc temu. Melduję, że przez ten czas nie próżnowałam. Robiłam wiele rzeczy, ale ta najciekawsza jest taka, że zrobiliśmy sobie szybki wypad do Barcelony. Niezmiernie miło było tam wrócić. Głównym celem było spełnienie dziecięcego marzenia czyli obecność na meczu Barcelony i odwiedzenie Camp Nou. Ale ponieważ każdy ma inne marzenia, kiedy cała moja ekipa wybrała się na mecz Barcelony, ja w tym czasie, z kawą w ręku włóczyłam się uliczkami tego cudnego miasta. Nie będę się licytować kto miał lepiej,  bo to oczywiste, że ja, ale kiedy po kilku godzinach włóczenia się dotarłam do naszego apartamentu, nie było widać mi kostek, bo tak bardzo napuchły mi nogi. Nie żałuję jednak żadnego kroku. Nie da się ukryć, że w Barcelonie bardzo łatwo się zakochać. Te kilka dni tam spędzone, były pełne emocji, jedzenia i zwiedzania. 
Powroty do rzeczywistości u nas wyglądają zawsze tak samo. Wita nas kompletnie pusta lodówka. Dlatego w ramach przetrwania, postanowiłam upiec takie muffinki i tym samym załatwić sprawę drugiego śniadania dla naszego syna. Muffiny nie są zbyt słodkie, nam to nie przeszkadza, ale jeśli lubicie słodkie wypieki, dodajcie go nieco więcej. 






















Składniki:
225 g mąki żytniej razowej
50 g ciemnego kakao
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
250 ml kefiru
2 duże jajka
150 ml oleju o neutralnym smaku i zapachu
pół szklanki cukru trzcinowego


Wykonywanie:
Składniki suche wymieszaj w jednej misce, a mokre w drugiej. Połącz składniki suche z mokrymi, wymieszaj (niezbyt długo) i wypełnij ciastem formę do muffinek, wyłożoną papilotkami. Piecz w temp. 180 stopni przez ok 20 minut. Do momentu aż patyczek wbity w ciasto będzie suchy. Oprósz cukrem pudrem gdy wystygną. 

Smacznego!

wtorek, 20 marca 2018

Pudding z tapioki z musem truskawkowym

Kiedy parę lat temu przywiozłam z Tajlandii kuleczki tapioki, nie bardzo wiedziałam co mam z nimi zrobić, ani nawet jak to cudo ugotować. Minęło kilka lat i małe kuleczki są coraz bardziej popularne i pomysłów przybywa. Bardzo lubię wszelkie puddingi, kleiste ryże, dlatego pudding z tapioki pokochałam od pierwszej łyżeczki. Można go przygotować na śniadanie, ale ja zjadłam go na deser, nie lubię ograniczeń. Możecie użyć dowolnych owoców. Drugą partię zjedliśmy z musem z mango i papai, ale ponieważ tęsknie za słońcem i latem, na pierwszy rzut użyłam resztki truskawek. Wiem, że nie powinnam narzekać na brak słońca. W czasie ferii udało nam się go trochę złapać i podładować akumulatory, ale to ciągle mało! Tęsknie za ciepełkiem i czekam na wiosenny czas z nadzieją. Sprawiam sobie małą radość i od czasu do czasu, rozmrażam truskawki i dodaję je do koktajlu. Od razu poprawia mi się humor. Jeśli zastanawiacie się nad wypróbowanie tapioki, koniecznie spróbujcie!























Składniki:
1/3 szklanki perełek tapioki
ok 500 ml mleka (u mnie kokosowe)
cukier kokosowy (lub np syrop klonowy)
szklanka truskawek- mrożone trzeba rozmrozić

Wykonywanie:
Kulki tapioki wrzuć do garnka i zalej mlekiem. Wymieszaj i odstaw przynajmniej na 40 minut. W tym samym mleku ugotuj ją ok 20 minut, aż będzie miękka i przezroczysta. Dodaj cukier. Truskawki  ugotuj kilka minut i gdy przestygną zmiksuj je lub rozgnieć widelcem. Pudding rozlej do szklanek i ułóż na nim truskawki. Schłodź w lodówce.

Smacznego!

poniedziałek, 19 marca 2018

Kulki mocy z ciecierzycy

Czasem nawiedzają mnie szalone pomysły. Zwykle staram się nimi podążać, nawet jeśli są zwariowane. Nigdy nie wiem czy to co zrobię, nie okaże się super, ekstra pyszne. Od kilku dni miałam silną potrzebę zjedzenia czegoś czekoladowego. Niby mogłam wsunąć tabliczkę gorzkiej czekolady, ale odkryłam, że mam trochę ugotowanej ciecierzycy i pomyślałam, że kulki mocy z jej dodatkiem mogą okazać się dobrym pomysłem. Postanowiłam przestać się zastanawiać czy to się uda czy nie, tylko po prostu je zrobiłam. Jak dla mnie to rewelacyjny pomysł! Musicie tego spróbować! Zabrałam je do pracy i muszę przyznać, że zyskały wielu sympatyków. Nic dziwnego. Są pyszne, zdrowe i robi się je niewiarygodnie szybko. Pytałam każdego komu je dawałam, co jest w składzie. Nikt nie zgadł. Uznaję to za komplement..




















Składniki:
1 szklanka ugotowanej ciecierzycy*
2 łyżki masła orzechowego (duże)
3 łyżki syropku daktylowego (lub innego słodzidła)
3 łyżki ciemnego kakao
mleko kokosowe
mąka kokosowa/ wiórki kokosowe

*nie do końca jestem przekonana do ciecierzycy w puszce

Wykonywanie:
Wszystkie składniki zmiksuj na gładką masę. Jeśli będzie trudno ją miksować, dolej nieco mleka kokosowego. Z masy formuj kulki i obtaczaj w mące kokosowej. Schłodź w lodówce przed podaniem.

Smacznego! 

niedziela, 18 marca 2018

Niedzielne placuchy z kefirem

Niedziela. To dzień dla nas. Czas na wszystko. Na spokojne śniadanie także. A że wszyscy lubimy placki, to dla nas śniadanie niemal idealne. Każdy zjada je z innymi dodatkami. Mój syn eko czekoladą, mój mąż z owocami, a ja z jogurtem, owocami i syropem daktylowym. Tak.. mam się zdecydowanie najlepiej. Pokombinujcie i stwórzcie swoje śniadanie mistrzów!









Składniki:
2 szklanki mąki pszennej
2 jajka
1 szklana kefiru
1 szklanka mleka
łyżka syropu daktylowego (lub miodu miodu)
2 łyżki rozpuszczonego i przestudzonego masła
1 łyżka proszku do pieczenia
szczypta soli
owoce

do podania: jogurt, miód, syrop klonowy lub z agawy, owoce, cukier puder


Wykonanie:
Mąkę wymieszaj z solą i proszkiem do pieczenia. W osobnej misce wymieszaj mleko, jajka, kefir syrop i masło. Połącz składniki suche z mokrymi. Dobrze wymieszaj. Smaż z obu stron aż będą rumiane. Podawaj z dodatkami.

Smacznego!

poniedziałek, 12 marca 2018

Sałatka z marynowanego selera, jajka i pora

Muszę się do czegoś przyznać. Mam kilka fobii, które utrudniają mi życie. Jedne są zabawne, jak na przykład strach przed klaunami. Inne mniej, jak strach przed lataniem samolotem. Jeśli chodzi o gotowanie, to także jest parę sytuacji, w których ocieram się wręcz o niepoczytalność. Dostaję ataku paniki na myśl o sałatkach z makaronem i majonezem. Dlaczego? Nie mam bladego pojęcia. Nie jestem pewna czy chodzi o konsystencję czy o smak, ale wiem jedno, nie jestem w stanie ich przełknąć i koniec. Właściwie rzadko używam majonezu i rzadko przygotowuję takie "ciężkie" sałatki. Stawiam głównie na coś lekkiego. Czasem jednak przychodzi zachcianka, z którą trudno jest walczyć. Pierwotnie chciałam zjeść jajka faszerowane karmelizowanym porem, ale odkryłam, że mam w swojej szafce marynowany seler, który kupiłam milion lat temu i kompletnie o nim zapomniałam. Połączyłam te trzy składniki, i powiem Wam szczerze, że nie pokocham sałatek z majonezem, ale od czasu do czasu, ta szybka sałatka zawita na moim stole na pewno. 

























Składniki:
mały słoik marynowanego selera
2 ugotowane jajka
por- tylko biała część
majonez (u mnie kielecki)
sól
pieprz
chili

Wykonywanie:
Seler odsącz i delikatnie go posiekaj, łatwiej będzie go jeść. Jajka pokrój w kostkę, a por w półplasterki. Przełóż seler, jajka i por do miski, dodaj majonez i przypraw. Wymieszaj dokładnie. Podawaj z chrupiącym pieczywem.


Smacznego!