niedziela, 29 stycznia 2017

Koktajl "Esencja Karaibów":)

Wierzycie w to, że nic nie dzieje się bez przyczyny? Że wszystko jest po coś i karta zawsze odwróci się na dobrą stronę, mimo, że na początku wydawało się, że to naprawdę sytuacja bez wyjścia? Jeśli nie, to posłuchajcie. Nasza podróż na Karaiby początkowo była pełna problemów. Ale wolałabym ich sobie nie przypominać:) W każdym razie nie byliśmy zbyt zadowoleni. Tymczasem już w samolocie do Amsterdamu poznaliśmy uczestników tej samej wyprawy co my. A nocne zwiedzanie Madrytu razem z nami zaliczyli również Natalia i Wojtek. Od razu między nami pozytywnie zagrało. I tak sytuacja, która wydawała nam się niekorzystna dla nas, zaowocowała nową znajomością. Gdybyśmy nie lecieli w tym samolocie pewnie byśmy ich nie poznali. Ale.. na tym nie koniec przygód. Problemy już na statku naszych przyjaciół spowodowały, że poznaliśmy Beatę i Renatę. Dziewczyny również nie były w najlepszej sytuacji. I obawiam się, że gdyby nie ona, mijalibyśmy się nie wiedząc o sobie niczego. Połączyła nas niezbyt przyjemna historia. Wierzę, że nie bez przyczyny. I tak nasza "Fantastic Four" rozrosła się do 8 osób. Ale na tym jeszcze nie koniec. Ponieważ częściowo nasza ekipa została rozdzielona podczas kolacji, postanowiliśmy poprosić o wspólny stolik. Pokierowano nas do stolika, gdzie siedziała już jedna para. Diogo i Ania- niezwykła para polsko- portugalska. I tak ostatnia część układanki wskoczyła na swoje miejsce. Byliśmy podczas tej kolacji najgłośniejszym stolikiem i wyszliśmy ostatni z restauracji. Naprawdę świetnie się bawiliśmy. Od tamtej kolacji, stworzyliśmy dream team, który nawet na chwilę się nie rozstawał. Przez cały ten czas byliśmy ze sobą ciągle i nie mieliśmy siebie dość. Nigdy nie przypuszczałam, że spotka mnie coś takiego. W końcu na początku wydawało się, że wszystko jest przeciwko nam i będzie tylko gorzej. A jednak to miało swój cel. Musieliśmy się poznać. Życie jest pełne niespodzianek. I to naprawdę dobra informacja. Teraz zanim głośno powiem, że coś wydarzyło się nie po mojej myśli i na moją niekorzyść, ugryzę się w język, usiądę i pozwolę sobie poczekać, bo wiem, że coś fantastycznego los chce mi dać w zamian, i to coś lepszego. Tylko, że muszę na to minutę poczekać. Bilans zawsze musi wyjść na plus. Wierzę, że przyciągam do siebie tylko dobrych ludzi, marudy i wiecznie szukający problemów, to zdecydowanie ekipa nie na moje nerwy..
Co do koktajlu.. Nie szukałabym na Waszym miejscu naukowych potwierdzeń, że istnieje na Karaibach taki właśnie koktajl, o takiej nazwie. Skombinowałam go sama, i to naprawdę "Esencja Karaibów":) Wszystko to jedliśmy, tyle że nie w postaci koktajlu. I muszę być z Wami absolutnie szczera. Pierwotnie miał być to koktajl oczyszczający.. Ale później jakiś czort mnie podkusił (czort zwany mężem) i dolałam do niego Malibu.. I tak mój pyszny koktajl, stał się również pysznym drinkiem. Wersję bezalkoholową polecam w porze śniadania, natomiast wieczorem, chlust Malibu będzie dobrym pomysłem.


























Składniki:
1 szklanka świeżo wyciśniętego soku pomarańczowego
pół szklanki wody kokosowej
1 banan
pół dojrzałego awokado
sok wyciśnięty z 1 limonki
świeży ananas (wrzuciłam ok 1/4 ananasa)

Wykonywanie:
Nic prostszego.. Wrzuć wszystkie składniki do blendera i zmiksuj. Jeśli koktajl jest zbyt gęsty, dolej więcej wody kokosowej lub zwykłej niegazowanej wody mineralnej. Tę wersję jak pisałam, polecam na energetyczny poranek. Jeśli jednak dodacie do niego Malibu, uzyskacie naprawdę ciekawy drink:)

Smacznego!

Ps. Pijąc ten koktajl wyobraźcie sobie taki widok  i niech Wasz dzień będzie cudowny!


4 komentarze:

  1. muszę wypróbować to połączenie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypróbuj koniecznie, jest niesamowity:) Pozdrawiam!

      Usuń
  2. No ja na razie malibu odpuszczę, ale wersję bezalkoholową na pewno wypróbuję :) I mam podobnie - również wierzę, że uczynki do nas wracają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obie wersje są pyszne:D Wracają, wracają.. bardzo w to wierzę:) Pozdrawiam!

      Usuń