Nie jestem pewna czy powinnam dzielić się tym pomysłem, bo jest tak banalny i prosty, że może nie jest to dobry pomysł. Ale z drugiej strony jest tak pyszny, że wart tego, żeby o nim wspomnieć. Niby nic, bzdurka, a jem ją już któryś raz. Zupełnie nieświadomie zrobiłam kanapkę, która przyjęła nasze barwy narodowe:)
Ostatnio mało się tu dzieje, ale powód jest prosty. Albo mamy gości albo sami gdzieś wybywamy. Składa się na to kilka czynników. Moje dwie imprezy urodzinowe, fajna pogoda, która sprzyja spotkaniom np. przy grillu, no i oczywiście Euro:) Mecze zdecydowanie lepiej ogląda się w większym gronie. Dzięki temu, nie zdążymy się w domu rozgościć, a już gdzieś trzeba biec. Nie, nie narzekam. Lubię ten bieg, ale w piątek wybieramy się na wakacje, a ja jestem totalnie w lesie.. Jestem zupełnie nieprzygotowana. Mam nadzieję, że jakoś ogarnę temat, bo inaczej skończy się na wrzuceniu zawartości szafy do torby. Zapowiadają się super wakacje, więc nie mogę się doczekać. Gotuję raczej w biegu, opróżniając lodówkę tak, żeby nic nie zalegało podczas naszej nieobecności. Udaje mi się to raz lepiej lub gorzej, ale staram się bardzo. Jedną nogą żyję już wakacjami.. jeszcze tylko to nieszczęsne pakowanie. Dam radę, a przynajmniej mocno w to wierzę:)
Składniki:
2 kromki chleba
ser camembert
dżem żurawinowy
Wykonywanie:
Tutaj nic Was nie zaskoczy. Z chleba przygotuj tosty, ułóż na nich plastry sera i rozsmaruj żurawinę. Piękna biało- czerwona kanapka:)