Kiedyś moje poranki były bardzo nerwowe. Nie byłam rannym ptaszkiem i raczej należałam do tej grupy osób, która zamiast wstać o określonej godzinie, przestawia budzik o kolejne 5 minut. Pobudka o 6 rano, to był istny koszmar. Wybór kubka na herbatę wprawiał mnie w podły nastrój, nie mówiąc już o tym, że zmuszałam się do jedzenia śniadania, bo przecież nie mogę wyjść z domu bez zjedzenia choćby czegoś drobnego. To potęgowało tylko uczucie przygnębienia. Takie poranki były męczące. Któregoś dnia postanowiłam, że trzeba coś ze sobą zrobić. Zaczęłam od prostej rzeczy. Zamiast ćwiczyć wieczorem, zaczęłam ćwiczyć rano. To zrewolucjonizowało moje poranki. Jeśli chciałam ćwiczyć, to musiałam wstać wcześniej. Bez marudzenia, bez nerwów. Wyrobiłam w sobie kilka nawyków i pewne czynności stały się rutyną. Czy było łatwo? Pewnie nie, ale nawet tego teraz nie pamiętam. Dziś to rutyna. Wszyscy wiemy, że każde dziecko lubi rutynę. Zapewnia im bezpieczeństwo. I mimo tego, że nie jestem już dzieckiem, wychodzi na to, że w kwestii poranka, jestem jak noworodek. Teraz wstaję o 5:20, zwykle kilka minut przed budzikiem. Piję swoje ziółka, ćwiczę jogę, a ponieważ mój żołądek rano nadal nie jest skory do wszelkiego rodzaju konsumpcji, wypijam koktajl. Mój m. podpina się pod nie, i wszyscy są zadowoleni. W końcu osiągnęłam swój rytm. I cóż z tego, że zajęło mi to trochę czasu, liczy się tylko i wyłącznie efekt.
Jeśli chodzi o koktajle, to mieszam co się da z czym się da. Jedne kombinacje są bardziej szczęśliwe, inne nieco mniej. Do każdego koktajlu dodaję coś ekstra np. macę, nasiona konopi (moje koleżanki z pracy twierdzą, że to dzięki im mam taki dobry humor :D), chia, baobab, surowe kakao, spirulinę czy chlorellę. Pełna dowolność. Nie ważne czy poranki są u Was ciężkie czy też nie, ja nie wyobrażam sobie poranka bez koktajlu, wprowadza mnie w idealny nastrój, i bardzo je Wam polecam.
1. Esencja Karaibów
To nadal mój ulubiony koktajl. Taka moja entuzjastyczna propozycja i wyrażenie tęsknoty za miejscem, które jest rajem na ziemi. Za każdym razem jak piję ten koktajl myślami przenoszę się do tych cudownych wakacji.
2. Koktajl z lnem, pastą z orzechów i karobem
Bardzo lubię karob. I najbardziej lubię go w postaci płynnej melasy. Dodaję go najczęściej po prostu do ciepłego mleka. Choć ma wiele innych zastosowań. Kiedyś dodałam go do koktajlu i to był strzał w dziesiątkę.
3. Koktajl z truskawkami, malinami i płatkami owsianymi
Jak pisałam wyżej, rano nie jestem w stanie przełknąć niczego porządnego. A niestety, muszę. Dlatego bardzo lubię dodawać do koktajlu płatki owsiane. Koktajl staje się bardziej sycący.
4. Koktajl mocy- papaja, mango, sok z pokrzywy
Bardzo lubię połączenie smaków w tym koktajlu. Kiedy nie mam soku z pokrzywy, dodaję coś innego. Najbardziej lubię połączenie papai, mango i bananów- egzotyczne i pyszne!
5. Koktajl z awokado
Ten koktajl to nasz hit. Kilka lat temu zwiedzaliśmy Maroko i właśnie tam piłam go po raz pierwszy. Tylko awokado i mleko, bez banana. Po latach, podczas rejsu po Wyspach Kanaryjskich, wróciliśmy do Agadiru na ten właśnie koktajl i muszę Wam powiedzieć, że smakował dokładnie tam samo dobrze, jak pamiętaliśmy.
6. Koktajl z jarmużu, kiwi i zielonego jęczmienia
Wiem, że dla niektórych jarmuż i zielony jęczmień brzmią zdecydowanie za bardzo zdrowo, ale warto się przekonać i spróbować.
7. Koktajl truskawkowy z kaszą jaglaną
Kocham truskawki najbardziej na świecie. Nic więc dziwnego, że lądują w koktajlach. Tutaj z dodatkiem ugotowanej kaszy jaglanej. Idealne!
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz